Za nami półfinałowe mecze tegorocznej edycji Pucharu Polski. Mamy już finalistów! Więcej informacji znajdziecie w tym poście. Zapraszam do obejrzenia.
Arka Gdynia - Wigry Suwałki
Pierwszy mecz: 3:0 (M. Szwoch karny, R. Siemaszko, D. Formella)
Przed spotkaniem w Suwałkach gdynianie mieli jasny cel - wygrać mecz w pierwszoligowcem, nawet mimo faktu, że grali oni przed własną publicznością. Jednak, o dziwo, w pierwszych minutach do ataku rzuciły się Wigry, ale ich strzały na bramkę nie stanowiły zagrożenia. Arka również starała się odpowiedzieć. Najlepszą sytuację mieli w 34 minucie, kiedy obrońca Vaclav Cverna zagrał ręką w polu karnym. Sędzia wskazał na jedenastkę, którą wykorzystał Mateusz Szwoch. Później gra znacznie zwolniła, mimo że suwalszczanie atakowali, nie oddali skutecznego strzału do siatki. Arka nastawiła się na kontry, lecz dopiero zmiana napastnika przyniosła drugiego gola - autorem Rafał Siemaszko. Dopiero przy tym wyniku podopieczni Grzegorza Nicińskiego zaczęli przeć do przodu i w końcówce Dariusz Formella ustalił wynik na 3:0. Mecz z łatwością wygrany przez gdynian. Wigry z przodu praktycznie nie istniały. Wydawało się, że losy tego dwumeczu są już przesądzone, a jednak...
Drugi mecz: 2:4 (M. Szwoch karny, D. Hofbauer - D. Kądzior 2x, K. Zapolnik karny, O. Santana)
Po wyjazdowej wygranej 3:0 niemal każdy był przekonany, że Arka u siebie dopełni formalności i awansuje do finału. Piłkarze również szykowali się do świętowania, co okazało się zgubne. W 21 minucie na 1:0 dla Wigier trafił Damian Kądzior. Podopieczni Dominika Nowaka grali swoje, atakowali i zostali nagrodzeni jeszcze przed przerwą. W polu karnym faulował Yannick Kakoko, a jedenastkę wykorzystał Kamil Zapolnik. Okazało się, że niemożliwe może się wydarzyć, jeszcze jeden gol i byłaby dogrywka. Druga połowa zaczęła się kontrowersyjną decyzją sędziego, dopatrzył się on bowiem ręki strzelca poprzedniej bramki - Zapolnika. Do siatki trafił Mateusz Szwoch, podrażniło to grających ofensywnie suwalszczan i już po dwóch minutach znów prowadzili dwoma golami - strzałem z daleka popisał się Omar Santana. Chociaż drugiego gola dla gdynian strzelił z rzutu wolnego Dominik Hofbauer, to Wigry nadal nie zwątpiły. Odpowiedziały kuriozalnym golem. Bramkarz Arki Pavels Steinbors złapał piłkę z dośrodkowania. Położył ją na ziemi, aby ją wykopać. Nagle zza pleców Łotysza wyskoczył Damian Kądzior, zabrał futbolówkę i strzelił do pustej bramki. Tragiczna pomyłka spowodowała, że Wigry wciąż były jedną bramkę od awansu. W 89 minucie stało się niemożliwe - Zapolnik przerzucił piłkę nad Steinborsem, dopadł do niej Mateusz Radecki i trafił do siatki. Był jednak na niewielkim spalonym i sędzia gola nie uznał. Po końcowym gwizdku gracze Wigier padli na murawę - awans był tak blisko. Arce natomiast spadł wielki kamień z serca, bo brakowało dosłownie kilkunastu centymetrów do utraty pewnego po pierwszym pojedynku awansu do finału. Dla szkoleniowca gdynian Grzegorza Nicińskiego prawdopodobnie był to jeden z ostatnich meczów w tym zespole. Kto go może zastąpić, jeszcze nie wiadomo.
W dwumeczu: 5:4 (3:0, 2:4), awans Arka Gdynia
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Pierwszy mecz: 3:0 (S. Pawłowski, D. Kownacki, L. Nielsen)
W dwumeczu: 5:4 (3:0, 2:4), awans Arka Gdynia
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Lech Poznań - Pogoń Szczecin
Pierwszy mecz: 3:0 (S. Pawłowski, D. Kownacki, L. Nielsen)
Ta para półfinałowa była zdecydowanie ciekawsza, bo i drużyny w niej grające były mocniejsze. Rozpędzony Lech Poznań, który przed pojedynkiem z Pogonią na wiosnę w ekstraklasie trzy razy wygrał 3:0, był oczywistym faworytem. Pogoń liczyła jednak na to, że uda im się sprawić niespodziankę i pokonać wyżej notowanego rywala. Pierwszy mecz rozegrano w Poznaniu. Już od pierwszego gwizdka sędziego Kolejorz przeważał, lecz pierwszego gola strzelili dopiero w 32 minucie, kiedy to Szymon Pawłowski strzelił w polu karnym po ziemi w kierunku dalszego słupka. Więcej do przerwy się nie działo. Na początku drugiej części na 2:0 podwyższył Dawid Kownacki, a prawie kwadrans później dośrodkowanie z rzutu rożnego wykończył obrońca Lasse Nielsen (na zdjęciu). Portowcy w przeciągu całego meczu zagrozili bramce Jasmina Buricia tylko dwa razy - oba strzały pomocnika Adama Gyurcso nie były jednak wystarczająco celne, aby mogły poważniej zagrozić bramkarzowi. Taki wynik dawał poznaniakom sporą zaliczkę przed rewanżem w Szczecinie...
Drugi mecz: 1:0 (M. Robak)
Zaliczka Lecha z poprzedniego meczu pozwalała na spokojną grę piłkarzom Nenada Bjelicy. Nie musieli za wszelką cenę grać do przodu i rozpoczęli mecz nieco wycofany i liczyli na kontry. Pogoń wykorzystała ten fakt i od początku atakowała, ich strzały były jednak niecelne lub po prostu zbyt słabe. Kolejorz miał kilka szans na bramki z kontry. Jedną z nich wykorzystał w 41 minucie Marcin Robak, gdy okiwał obrońców Portowców i strzelił nie do obrony dla bramkarza Jakuba Słowika. Do przerwy było 1:0 i już było w zasadzie pewne, kto zagra w finale na PGE Narodowym 2 maja. Po przerwie Pogoń jeszcze co nieco atakowała, lecz nic z tego nie wynikało. Byli już pogodzeni z porażką. W międzyczasie Bjelica zmienił strzelca bramki Robaka, który został nagrodzony brawami zarówno kibiców poznaniaków, jak i szczecinian (czyli jednak można bez negatywnych emocji:-). Mecz się zakończył, Lech dopełnił formalności i mógł cieszyć się z awansu, Pogoń musiała uznać wyższość rywali.
W dwumeczu: 4:0 (3:0, 1:0), awans Lech Poznań
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
W finale Pucharu Polski 2016/17, który odbędzie się 2 maja na PGE Narodowym w Warszawie, spotkają się zatem drużyny Lecha Poznań i Arki Gdynia. Zwycięzca zgarnie trofeum za wygraną, dużą sumę pieniężną oraz otrzyma prawo startu w eliminacjach Ligi Europy w przyszłym sezonie. Jest więc o co grać!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Piszesz komentarz? Wielkie dzięki, że nas wspierasz!