Jak grają polskie rezerwy?
14 listopada został rozegrany ostatni mecz Reprezentacji w tym roku. Przeciwnikiem była Słowenia. Zdominowała ona totalnie pierwszą połowę spotkania strzelając bramkę w 24 minucie. Nasz skład złożony w większości z rezerw otrząsnął się dopiero po 45 minucie. Zaczął skupiać się na ofensywie, aby jak najszybciej dogonić wynik. Udało się to w 80 minucie po świetnym strzale Łukasza Teodorczyka. Mimo dopingu kibiców mecz nie zakończył się wygraną żadnej ze stron. Ostatecznie wynik to 1:1.
Jak już mówiłem lubię eksperymenty oraz widok nowych twarzy. Skład był całkowicie inny od tego jaki został umieszczony na blogu. Niestety w naszej drużynie nie widziałem zgrania oraz współpracy. Niektórzy zawodnicy nie potrafili sobie znaleźć miejsca na boisku albo stawali się niewidoczni dla kolegów, przez co rzadko byli w posiadaniu piłki. Pierwsza połowa to totalna porażka! Nawet nie stworzyliśmy pod bramką rywala żadnego zagrożenia. Jeśli chodzi o drugą to nieco lepsza, chociaż nie idealna. Wejście do gry kilku osób z głównego składu (Błaszczykowskiego, Grosickiego) dodało nieco otuchy i gra nawet się kleiła. Niestety została zignorowana druga linia, pomoc. Piłki przechodziły bezpośrednio od obrońców do napastnika, ale to może dlatego, że Słoweńcy byli bardzo dobrze ustawieni, a nasi pomocnicy skupiali się na defensywie. Niezły debiut Góralskiego i Dąbrowskiego oraz słaby występ Bartosza Kapustki, który tracił dosłownie każde piłki (Granie, a raczej niegranie w Anglii mu nie służy). Łukasz Teodorczyk spisał się przyzwoicie i strzelił bramkę wyrównującą. Jest taką uboższą wersją Roberta Lewandowskiego. Ogółem mecz był nudny, ale ważne jest to, że go nie przegraliśmy i możemy miło zakończyć piłkarski rok 2016.
Zachęcamy do pisania własnych opinii w komentarzach. ☻
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Piszesz komentarz? Wielkie dzięki, że nas wspierasz!